Pierwszy wysyp grzybów mamy już za sobą, liczę na jeszcze...
I nie chodzi mi o to, że są takie smaczne, bo niespecjalnie za nimi przepadam, ale lubię las, lubię zbierać, oglądać i fotografować.
Najniezwyklejszym grzybem, który mi się trafił w tym roku był sromotnik bezwstydny. Najpierw usłyszałam brzęczenie roju much, potem poczułam zapach padliny. Rozchyliłam patykiem drobne krzaczki, muchy uciekły z bzyczeniem i ujrzałam to....
Zrobiłam zdjęcie na wstrzymanym oddechu i uciekłam... Potem już z daleka czułam smrodek i omijałam te krzaczki szerokim łukiem.
Okazuje się, że ten okropny zapach jest wabikiem dla much, które objadają galaretowatą substancję ze smardzopodobnej główki owocnika przy okazji zjadając zarodniki grzyba. Jest to oczywiście jego mechanizm rozrodczy.
Łacińska nazwa tego grzyba, jest zlatynizowaną formą greckiego słowa Phallus oznaczającego prącie, przez skojarzenie z kształtem owocnika. Polska nazwa oznacza kogoś siejącego zgorszenie. Dojrzały owocnik ma wysokość 10-30 cm , jest walcowaty, łamliwy i pusty w środku, na szczycie białej rurki znajduje się stożkowata główka pokryta wspomnianą wyżej zielonkawą galaretką z zarodnikami.
Jako ciekawostkę można traktować fakt, że obrane z zarodnionośnej warstwy marynowane lub surowe sromotniki są wyszukanym przysmakiem we Francji i w Niemczech . No cóż różne są gusta ...
A poniżej inne ładne grzybki
purchawki
kanie
szmaciaki gałęziste
maślanka wiązkowa
muchomor czerwony
opieńka miodowa
Czasem można spotkać w lesie kogoś fajnego...
lub coś żołędziopodobnego ...
z czym można sobie usiąść po grzybobraniu i wypić kawę...
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz