Jako dziecko jadłam kwiaty akacji. Smakowały tak sobie, ale jedząc je można było poczuć w ustach skoncentrowany upajający akacjowy zapach, który krył się w miodnikach białych kwiateczków.
Okazuje się, że intensywny zapach kwiatu można utrwalić w celach kulinarnych. Słyszałam, że kandyzuje się płatki róż, ponoć jest to coś wspaniałego, ale nie miałam okazji spróbować.
Za to przed świętami dostałam od znajomej słoiczek konfitury z fiołków wonnych.
Fiołki wonne już przekwitły, bo kwitną na przełomie marca i kwietnia. Mają drobniejsze kwiaty, niż większość fiołków, tym bardziej jestem pod wrażeniem ogromu pracy, który trzeba było włożyć, żeby przygotować tę konfiturę.
Okazuje się że robi się ją z samych płatków kwiatowych. Trzeba więc zebrać milion kwiatów, oskubać je z płatków, zasypać je cukrem i smażyć razem z sokiem z cytryny i otartą skórką pomarańczową.
Chyba darczyni mnie bardzo lubi ...
Efekt jest niezwykły - płaska łyżeczka konfitury dodana do herbaty zamiast cukru nadaje herbacie niezwykły, nieporównywalny z żadnym aromat i smak.
Trochę pomarańczowy, trochę słodko-kwiatowy, coś niepowtarzalnego....
Pod wrażeniem tej konfitury zrobiłam zdjęcia chyba wszystkim fiołkom, dzikim i ogrodowym, które udało mi teraz spotkać w naszej okolicy...
niezidentyfikowane leśne...
niezidentyfikowane białe ogrodowe...
tu białe ogrodowe przerosły się z fioletowymi rogatymi...
fioletowe rogate w swojej nowej skrzyneczce
i rzeczona skrzyneczka przed osiedleniem w niej fiołków...
I jeszcze na koniec nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pokazać kuzynostwa z fiołkowej rodziny...
Pokazywałam je już wcześniej , ale teraz rozkwitły na dobre. Przyznacie chyba, że ta rodzina fiołkowych nie tylko smaczna, ale i piękna jest...
pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz